O twórczości Andrzeja Cieszyńskiego

O twórczości i pracy Andrzeja Piotra Cieszyńskiego

 

Waldemar Wiglusz. Jak od rysowania w przedszkolu doszedłeś do kierowania Galerią Sztuki Współczesnej w Przemyślu?

Oczywiście rysowałem już w przedszkolu i nie myślałem wówczas, jak podejrzewam, o prowadzeniu profesjonalnej galerii sztuki. Ale wszystko zaczęło się od kilku albumów z reprodukcjami, które kupił Tato. Album Tycjana z serii „W kręgu sztuki” czy też album zbiorów malarstwa w USA z „Portretem Lisowczyka” Rembrandta na okładce zmieniły moje życie. Miałem 16 lat jak to się stało. Namalowałem wtedy swój pierwszy obraz autoportret farbami olejnymi na płycie pilśniowej. No i spodobało mi się to zajęcia do tego stopnia, że chodziłem na wagary, żeby malować. To był bardzo radosny okres twórczości. Pewnego dnia Tato zajrzał do moich zeszytów, byłem uczniem I LO więc nie było żartów a tam zamiast wzorów, definicji, notatek, zadań znajdowały się rysunki, portreciki, karykatury (doceniła je nawet Pani prof. z fizyki). Na szczęście nie dostałem lania, co w tamtych czasach było możliwe. Tato kazał spakować moje malunki, zeszyty i zaprowadził mnie do Wiesława Wodnickiego, niezwykle cenionego artysty malarza. Wiesiek, tak mogę powiedzieć, ponieważ zaprzyjaźniliśmy się, przyjął mnie na lekcje. No i zaczęło się na poważnie. Ten bajeczny czas zakończył się nagłą śmiercią Taty w 1984 r. Tato był bardzo zaangażowanym działaczem Solidarności co po śmierci Taty - Mama, mała siostra i ja bardzo odczuliśmy. Nie dostałem się na ASP i ścigało mnie wojsko. Ratunkiem były studia, dostałem się na wydział artystyczny UMCS w Lublinie. No i z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to był szczęśliwy fakt. Trafiłem do fantastycznego towarzystwa kreatywnych pasjonatów. Na fali ogromnego ożywienia w sztukach plastycznych bazującego na proteście przeciwko smutnej rzeczywistości po stanie wojennym stworzyliśmy grupę Riders of the Lost Black Volga. Grupę określa się jako lubelski przejaw transawangardy.
Polecam wywiad z członkami grupy: Małgosią Klepadło, Darkiem Gryczonem, Zbyszkiem Molskim i mną przeprowadzony przez Martę Ryczkowską:

 

https://kulturaenter.pl/article/riders-of-the-lost-black-volga-zagubione-ogniwo-transawangardy/

 

Były to lata 1985 – 88. To był też mój pierwszy kontakt z galerią od strony kuchni, jako że po krótkim gdy lokal był najpierw magazynem środków czystości, itp. reaktywowaliśmy dosyć zasłużoną studencką Galerię KONT. Ale i ten bajeczny okres dobiegł końca. Po studiach wróciłem do Przemyśla podjąłem pracę w Młodzieżowym Domu Kultury jako instruktor zajęć plastycznych.

I ten czas okazał się bajeczny, bo praca z dziećmi z klas 1- 4 była naprawdę inspirująca. Udało się zorganizować fajną wystawę prac dzieci w ówczesnym klubie jazzowym „Niedźwiadek”. Czy też zajęcia performatywne z grupą artystów z Oxfordu goszczących na plenerze w Krasiczynie na czele z Helen Ganly. Po czterech latach pracy w MDK otrzymałem propozycję od Tadeusza Nuckowskiego i Janusza Cywickiego zatrudnienia się w Państwowej Galerii Sztuki Współczesnej (taka była ówczesna nazwa). No i w tym miejscu od 1997 roku uczę się rzemiosła bycia profesjonalnym „galernikiem”.

No i od pucybuta do dyrektora. Ale warto dodać, że w międzyczasie ukończyłem na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie kapitalne studia podyplomowe dotyczące zagadnień związanych z zarządzaniem kulturą.

 

Jak doszedłeś do malowania obrazów, które obecnie tworzysz?

W swojej twórczości bardzo długo szukałem właściwej drogi, przeżyłem wiele fascynacji, inspiracji. Próbowałem wielu form wyrazu. Trudno było mi podjąć decyzję o samoograniczeniu, które jest w jakimś sensie w sztuce konieczne. Początkowo realizowałem się w „instalacji”
i choć uwielbiam tą formę wypowiedzi to w głębi wiedziałem, że najbliższe mi są rysunek
i malarstwo. Ale i tu nie było łatwo. Mimo wszystko, na horyzoncie pojawiał się punkt, który
z czasem stawał się coraz bardziej wyraźny. Tematy które dotychczas penetrowałem były wybierane intuicyjnie i mam nadzieję, że prowadziły mnie w dobrym kierunku: Katedry, Draperia, Figura, Muszla to tytuły cykli, które realizowałem wyłącznie w rysunku i malarstwie. Malarstwo to między innymi sztuka łączenia sprzeczności. Z jednej strony nie chciałem tracić kontaktu z widzialną rzeczywistością z drugiej strony chciałem wyrwać się ponad materialność, inaczej mówiąc z jednej strony figuracja z drugiej abstrakcja lub jeszcze inaczej duch kontra materia. Tak więc szukałem i nadal szukam syntezy tych antynomii, również aspekcie warsztatu.

 

Jakich używasz środków wyrazu?

Lubię wyrażać się poprzez plamę, ale też linię i gest, nie chcę tracić formy. Mogę wręcz powiedzieć, że do właściwej plamy, linii, gestu dochodzę całe malarskie życie. To wbrew pozorom fascynujące zajęcie szczególnie gdy wprowadza się do tej zabawy przypadek. Kontempluję przedmiot i siebie. Poprzez przedmiot szukam kosmosu, transcendencji, może to duże słowa, ale tak jest.  Jesteśmy ludźmi i nie godzimy się na płytkie wyjaśnienie świata. 

 

Czy możesz syntetycznie opisać swoją aktualną twórczość? Jakie wartości są dla Ciebie ważne?

Bardzo proszę:

Rysuję i maluję, gdy mam na to ochotę. Największą przyjemność sprawiają mi budowanie płaszczyzny kolorem i gestem, zabawa farbą rozlaną, chlapaną, nakrapianą i nakładaną.
W rysowaniu motoryczne gesty nie nudzą mi się, sprawiając wrażenie nieskończonych możliwości. Kolor i gest wyrażają emocje. Odkryłem, że wyłączenie intelektu od czynności malarsko-rysunkowych umożliwia przyjemne doznania. Przede wszystkim związane z chwilą - poczucie wolności.

 

No i właśnie poczucie wolności jest tym punktem, do którego zmierzam za każdym razem, gdy maluję czy rysuję.

 

Możesz przytoczyć którąś z recenzji o Twojej twórczości, która uznajesz za trafnie ją charakteryzuje?

Znakomicie odczytał moje artystyczne intencje art. malarz Piotr Wójtowicz:

Dla Andrzeja Cieszyńskiego wydaje się, że rzeczywistość jest zagadką, gdzie przedmioty stanowiąc poznawcze wyzwanie, są obiektem malarskiego pożądania i niespokojnie domagają się ostatecznego zdefiniowania. Istotę rzeczy i zjawisk, którą przy tym poszukuje, pragnie odnaleźć poza ich fizycznością, intuicyjnie przeczuwając ją w podskórnych i niewidocznych obszarach doznań i przeżyć, które wyzwalane są w kontakcie z konkretem. Rozpoczynając malarską wędrówkę od zjawiskowej powierzchni przedmiotu, poprzez optyczną impresję
o dużym stopniu nasycenia emocjonalnego, odkrywa zaskakujący paradoks wewnętrznej jego postaci.

 

Malarska praktyka tego malarza, od początku nieomal skupiała się na wysiłku zmierzającym do wrażeniowego i emocjonalnego zapisu doświadczenia przedmiotu. Doświadczenie to w sposób płynny i sugestywny a zarazem niezwykle zmysłowy stawiało sobie za cel syntetyczne i totalne oddanie różnych poziomów sensualnego zanurzenia w obcowaniu z konkretem. Cykl „Muszla", kontynuowany przez malarza od wielu lat, wydaje się być dla niego niewyczerpanym źródłem doznań i możliwości osiągania plastycznych, malarskich jakości. Tak jest również w pracach wynikających z doświadczenia pejzażu kulturowego jakim jest silnie obecna w przestrzeni miejskiej Przemyśla, nadzwyczaj ekspresyjna i dramatyczna, figuralna, osiemnastowieczna rzeźba z warsztatowego kręgu lwowskiego rzeźbiarza Jana Jerzego Pinsla.

 

Równie znakomicie odczytuje mnie wspaniała żona, art. grafik dr Elżbieta Cieszyńska w tekście towarzyszącym wystawie w 2009 roku:

Twórczość Andrzeja Cieszyńskiego jest wielowątkowa, tematycznie obejmuje zagadnienia związane z konkretną materią rozwijane w cyklach malarskich Katedry, Draperie i Muszle. Obok interesujących kompozycji figuratywnych, portretów i autoportretów, ta sama tematyka pojawia się również w pracach rysunkowych.

Jednak to nie temat jest tu ważny, istnieje on w pracach Cieszyńskiego symbolicznie, jest pretekstem do poszukiwań dużo głębszych. W swoich pracach stara się on dotrzeć do pierwiastka duchowego, pragnie odkryć prawdziwą przyczynę i sens istnienia. To, co napędza jego twórczość, to marzenie o wieczności. Być może, najwyraźniej widać to w instalacjach. W przeciwieństwie do wręcz „barokowych" kompozycji malarskich i rysunkowych, w instalacjach uderza oszczędność użytych środków. Dzięki temu aranżacje zyskują na sile wyrazu i zadziwiają wnikliwością i dojrzałością refleksji.

Ostatnie realizacje Andrzeja Cieszyńskiego są swego rodzaju „podróżą w czasie". Rekonstrukcja czasu przeszłego formalnie polega na zestawieniu elementów retrospektywnych i elementów współczesnych. Artysta twórczo wykorzystuje rekwizyty i znaczenia, które już kiedyś zaistniały w jego pracach. Działa tu intuicyjnie. Zderzając swoje przeszyte sposoby obrazowania z dzisiejszym pojmowaniem sztuki, oczekuje uzyskać nowa, z góry niewiadoma, wartość. Autor porusza się na styku światów przeszłego i teraźniejszego, żywego i nieożywionego. Wszędzie jednak stara się odnaleźć jakieś ślady życia i wskazówki naprowadzające na właściwą drogę. W tym co robi stara się przede wszystkim zobaczyć i odkryć siebie razem z całą swoją historią, która jest kluczem do poznania istoty rzeczy.

 

Nad czym aktualnie pracujesz?

Aktualnie pracuję nad dwoma cyklami - Figura i Muszla. Pozwolę tutaj sobie na krótki wyjaśniający komentarz:

Prace z cyklu Figura są inspirowane rzeźbą przedstawiającą Św. Joachima autorstwa J. G. Pinsla genialnego przedstawiciela XVIII wiecznej Lwowskiej szkoły rzeźby. Są moją reakcją na to co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Arcydzieła Pinsla zostały cudem uratowane, aczkolwiek poranione, z rewolucyjnej i wojennej nawałnicy XX wieku. Wówczas ta wyjątkowa sztuka została upodlona tak jak wszelkie ludzkie wartości. Głowa Św. Joachima nosi ślady spotkania z barbarzyństwem, które jak wiemy i dzisiaj ma się dobrze.

Prace z cyklu Muszla są inspirowane przedmiotem ukształtowanym przez żywe stworzenie. Muszla jest również istotnym elementem tradycyjnej rekwizytorni malarskiej. Konkretna muszla, na którą spoglądam malując i rysując jest częścią rekwizytorni martwych natur Mariana Strońskiego. Ta inspiracja daje mi poczucie uczestnictwa w artystycznym kontinuum, ale też jest początkiem w procesie odnajdywania w sobie poczucia wolności.

 

Wracając do Twojej pracy w Galerii, jakie masz plany?   

Oprócz naszej pracy bieżącej, czyli realizowania wystaw, spotkań, warsztatów stoi przed nami wielkie wyzwanie – remont i adaptacja na potrzeby instytucji kultury zabytkowej kamienicy Rynek 11 w Przemyślu.

Rozmawiałem na ten temat z przyjacielem naszej Galerii Antonim Adamskim.

 

Antoni Adamski: Przemyskie Biuro Wystaw Artystycznych powstało niedługo po powołaniu do życia nowego województwa w 1975 r. Biuro objęło lokal w kamienicy Rynek 10. Było nim wszystko, z wyjątkiem rzeczy najważniejszej: odpowiednio dużej sali wystawowej.

Andrzej Cieszyński: ówczesny dyrektor BWA Tadeusz Nuckowski znalazł ją wtedy aż w Jarosławskim empiku. A ponieważ oba miasta dzieli odległość 34 kilometry jej nazwa otrzymała miano „Galerii 34”. Mimo trudnych warunków w latach 1983-88 udało się zorganizować blisko sto wystaw. Staraniem Tadeusza Nuckowskiego udało się adaptować lokal przy ul. Kościuszki 3 w Przemyślu. Użytkujemy go do dziś. Wbrew pierwszemu wrażeniu, nie są to jakieś klitki. Powierzchnia wystawowa liczy blisko sto metrów kwadratowych. W tych warunkach – choć skromnych – można było się pokusić o zorganizowanie ważnych ekspozycji. 

Jakich?

Kryterium pozostaje jakość. Jesteśmy otwarci na różne kierunki w sztuce: od realizmu
i koloryzmu po szeroko pojętą awangardę. Warto wymienić artystów zaproszonych do niedawno realizowanego dużego projektu „Sztuka Zwycięża! Polska, Ukraina, Kresy”, byli to wybitni artyści: Andrzej Foggt, Igor Yanovych i Adam Myjak. Wystawiali u nas „wielcy” z krajów europejskich, oczywiście z Polski, a także z Indii, USA i Urugwaju. Organizujemy przeglądy malarstwa, które zyskały sobie uznanie, jak Triennale Malarstwa Regionu Karpat „Srebrny Czworokąt”. Na ten konkurs przysyłają prace najwybitniejsi artyści z sąsiednich państw. W tym roku odbędzie się dwunasta jego edycja. „Srebrny Czworokąt” wyrobił sobie markę; stał się jedną z najbardziej znaczących imprez kulturalnych w regionie Karpat. 

To nie jedyna wasza impreza tego rodzaju?

Jest ich więcej: „Artyści bez granic – Paper no limit”, w ramach cyklu wystawiali u nas artyści m. im. z Gruzji, Grecji czy Finlandii; realizowany od ponad 40 lat plener malarski Międzynarodowe Konfrontacje Plastyczne we wsi Słonne; „Artefakty” – kuratorski przegląd sztuki Podkarpacia, kilkanaście edycji tego projektu tworzy wyjątkowy dokument opowiadający o najciekawszych zjawiskach w sztuce naszego regionu; „Ferment Akcje” – prezentacje sztuki najnowszej; Nagroda Artystyczna im. Mariana Strońskiego – konkurs
i przegląd aktualnej sztuki Przemyśla i powiatu przemyskiego, konkurs ma również na celu promowanie twórczości jego patrona czyli Mariana Strońskiego. 

Warto zaznaczyć, iż wszystkie wystawy i konkursy odbywały się w opisanych warunkach lokalowych.

Lecz cały czas chcieliśmy te warunki polepszyć. W latach 90-tych otrzymaliśmy w wieczyste użytkowanie budynek synagogi przy ul. Grunwaldzkiej w dzielnicy Zasanie. Pomimo gotowych planów architektonicznych adaptacji budynku na potrzeby wystawiennicze zabrakło środków. Stan na dziś jest taki, iż zabytek popada w ruinę. Nikt z właścicieli nie wykorzystał okazji do restauracji synagogi.

11.jpg

 

Na szczęście znalazł się inny obiekt. Tym razem pomysł okazał się realny.

To kamienica Rynek 11. Podpisaliśmy akt notarialny, w którym Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego – organ założycielski Galerii, przekazał nam na własność tę kamienicę. Pomysł lokalizacji wyszedł od dr Grażyny Stojak, ówczesnej Wojewódzkiej Podkarpackiej Konserwator Zabytków. Starania o przekazanie trwały około 10 lat. Kamienica położona we wschodniej pierzei Rynku pochodzi z XVI wieku, nadbudowana o jedną kondygnację w następnym stuleciu. Ma dwa poziomy piwnic. Zachował się renesansowy układ wnętrz oraz cenne detale architektoniczne. Niestety stan zabytku jest bardzo zły. Wnętrze kamienicy grozi zawaleniem.

Adaptacja synagogi nie doszła do skutku z powodu braku funduszy. A teraz?

Renowacja kamienicy prowadzona będzie ze środków między innymi Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego oraz środków zewnętrznych. Mam optymistyczne przekonanie, iż wystarczą trzy lata na remont i oddanie do użytku. 

Co będzie w środku?

Wstępną, funkcjonalną koncepcję Karpackiego Centrum Sztuki Współczesnej (bo myślimy o dostosowaniu nazwy instytucji do jej rangi) wykonała Sylwia Sobejko, studentka Instytutu Sztuk Projektowych Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Przemyślu pod opieką merytoryczną prof. Łukasza Sarnata i naszą. Zamierzeniem jest pogodzenie historycznego wnętrza z wymogami nowoczesnej instytucji kultury. Do celów ekspozycyjnych adaptowany zostanie pierwszy poziom piwnic, parter oraz dwa piętra budynku: na każdym sale wystawowe. Na parterze, w dawnej Wielkiej Izbie również – niegdyś pomieszczeniu reprezentacyjnym, znajdzie się tam również biblioteka specjalistyczna, zaś od strony wejścia: barek i kawiarnia. Na trzecim piętrze zaprojektowana została sala rzeczywistości wirtualnej, archiwum oraz serwerownia. Obok znajdą się pomieszczenie biurowe, edukacyjne, techniczne itp. Chcemy włączyć piwnice do istniejącej trasy podziemnej. W 2025 roku rozpoczynamy pełne prace projektowe.

Już niedługo Przemyśl będzie dysponował największą i najnowocześniejszą placówką propagującą sztukę współczesną.

Chcę podziękować wszystkim zaangażowanym w ten niewątpliwy sukces: wicemarszałkowi województwa podkarpackiego Piotrowi Pilchowi, prezydentowi Przemyśla Wojciechowi Bakunowi, zastępcy prezydenta Przemyśla Bogusławowi Świeżemu. Oczywistym jest udział i zaangażowanie w tym wieloletnim procesie byłego dyrektora Galerii Janusza Cywickiego, któremu składam szczególne podziękowania. 

*

Na tym powinienem zakończyć ten wywiad mówiący o mojej twórczości i pracy, zapraszam do rozmowy za trzy lata pod adresem Rynek 11.

 

Poniżej zamieściłem kilka reprodukcji moich prac.

21.jpg

Z cyklu Muszla, 2024, akryl / papier, 30 x 21 cm

 

22.jpg

Z cyklu Muszla, 2024, akryl / papier, 30 x 21 cm

 

5.jpg

Z cyklu Muszla, 2024, akryl / papier, 30 x 21 cm

 

3.jpg

Z cyklu Muszla, 2024, akryl / papier, 30 x 21 cm

 

7.jpg

Z cyklu Muszla, 2024, tusz / papier, 30 x 21 cm

 

Wywiad jest częścią zadania publicznego pt. „Uniwersytet Ludowy Europy Karpat” w ramach Rządowego Programu Wspierania Rozwoju Uniwersytetów Ludowych na lata 2020-2030 dofinansowanych ze środków Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Komitet do spraw Pożytku Publicznego #PWRUL


znaki_strona_www.png

Menu dostępności
restart_alt
close
Dostosowanie treści
format_size Dostosuj rozmiar czcionki
remove
Domyślny
add
heightWysokość wiersza
short_textOdstęp wyrazów
text_formatOdstęp liter
titleWyróżnij tytuł
linkWyróżnij linki
local_parkingCzytelna czcionka
Dostosowanie koloru
nightlightCiemny kontrast
brightness_5Jasny kontrast
tonalityWysoki kontrast
filter_vintageWysoka saturacja
gradientMała saturacja
filter_b_and_wSkala szarości
Narzędzia
imageOpisy zdjęć
local_libraryPrzewodnik po czytaniu
motion_photos_offStop animacji
mouseDuży kursor
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcejRozumiem